Mnie by się nie chciało


Dzieci to wulkan ogromnych pokładów i zasobów energetycznych. Czasami zastanawiam się czy one w ogóle się męczą.... Kiedy przychodzi wieczór i z Agusią myślimy tylko o jednym - ODPOCZĄĆ!!! - nasze dzieci wydobywają na powierzchnię nowe zasoby energii, która drzemała gdzieś w ich wnętrzach i zaczynają wymyślać coraz to nowe i bardziej ekstremalne zabawy. Nie mogąc się nadziwić jak bardzo są ruchliwi, że im się po prostu chce biegać, skakać, tańczyć, wchodzić i zeskakiwać z sofy bez końca... bez końca... bez końca... widzę, że się postarzałem i moja energetyczność i wydolność organizmu weszła w tryb - PRZETRWANIE.

Fascynuje mnie to, że dzieci są tak ruchliwe, fascynuje mnie ich witalność. Wiem, że to jedna z oznak zdrowego organizmu i bardzo mnie to cieszy, że tak jest u nas w domu, że dzieci nieustannie są w ruchu. Dzieciaki są też niesamowicie kreatywne i potrafią sobie z niczego zrobić zabawkę i zabawę. Kilka dni temu opróżniliśmy ostatni karton po naszej ostatniej przeprowadzce, a nasze słodziaki postanowiły zrobić sobie z niego super fajną zabawę. Klarcia z Kubusiem w swojej kreatywności, karton przekształcili na nie małych rozmiarów "tunel aerodynamiczny", i z częstotliwością 7 razy na minutę wykonywali zestaw ćwiczeń pobudzający mięśnie całego ciała: padnij - teleportacja w kartonowym tunelu - powstań - biegiem dookoła stołu... padnij - teleportacja w kartonowym tunelu - powstań - biegiem dookoła stołu... padnij - teleportacja w kartonowym tunelu - powstań - biegiem dookoła stołu... i tak przynajmniej z 70 razy. Przy tym wszystkim nie było po nich widać jakichkolwiek oznak zmęczenia. Kiedy tak obserwowaliśmy ich z Agusią siedząc wygodnie na sofie, jednomyślnie i jednogłośnie stwierdziliśmy - że nam by się tak nie chciało.

Będąc wczoraj w piaskownicy nasze dzieci wpadły na genialny pomysł i postanowiły nie odpuścić żadnemu gołąbkowi. Jeżeli tylko jakiś pojawił się w zasięgu ich wzroku i możliwości dogonienia go i złapania, od razu przemieszczały się w jego kierunku. Kubuś wyglądał przezabawnie w tej całej sytuacji ponieważ gonił biednego gołąbka trzymając w ręku plastikowy młotek. Zmęczone ptaki po pewnym czasie odpuściły - nie dały rady naszym dzieciakom - i zwyczajnie odleciały, widząc ich upartość i wytrwałość. Nie wiem czy to polski zwyczaj gonić za ptakami, ale tylko nasze urwisy za nimi biegały spośród całej gromady dzieciaków bawiących w pisku. Klarcia z Kubusiem nie odpuszczają żadnemu belgijskiemu ptactwu. Proszę by wszyscy obrońcy zwierząt powstrzymali się od komentowania tego zachowania. 

Mając dzieci widzę jakoś wyraźniej - i aż żal to pisać - ale takie są fakty, że trochę się postarzałem. Mnie już nie wszystko się chce i jednocześnie przypominam sobie, że kiedyś bardzo się dziwiłem jak mój tata lubił w niedziele zdrzemnąć się po obiedzie. Zupełnie tego nie rozumiałem, a teraz sam chętnie bym odjechał na kilka chwil w niedzielne popołudnie, odpływając na naszej wygodnej sofie.

Ten wpis jest dedykacją dla wszystkich czasami zmęczonych rodziców. Dobrze, że mamy dzieci - żywe, ruchliwe, pełne energii dzieci - one nie pozwolą nam zbyt szybko "skapcieć" i się zestarzeć!   :) :) :)


Komentarze

Warto zobaczyć

zBLOGowani.pl

Obserwatorzy