Uratowałem PAPROSZKA


Wstając wczoraj rano byłem zupełnie nieświadomym, że nie dalej niż w południe zostanę SUPER BOHATEREM. Człowiek zupełnie nie zdaje sobie sprawy z tego co może przynieść nowy kolejny dzień, a już szczególnie jak się ma dwa małe "szkodniki" w domu biegające i przemieszczające się z miejsca na miejsce z prędkością światła. Ale do rzeczy - kończę ten wstęp i zaczynam opisywać co takiego właściwie się wydarzyło...

Klarusia, po dość późnym śniadaniu (wysmarowana serkiem kanapkowym) nagle "wystrzeliła" - krzycząc na całe gardło, że idzie się kąpać. Przez chwilę próbowałem jej wytłumaczyć, że może wystarczyłoby tylko umyć ręce i buzie, i byłoby po sprawie, ale... Klarusia nie odpuszczała, a do genialnego pomysłu przyłączył się mały Kubuś. Więc miałem już w tej sytuacji stereo nadające z przerażającym natężeniem decybeli - K-Ą-Ą-Ą-Ą-P-A-A-A-A-Ć!!! Bojąc się o swoje i naszych sąsiadów uszy (ale bardziej o swoje) udałem się do łazienki, ratując się przed trwałym uszczerbkiem na słuchu. 

Pomimo tego, że było sporo przed dwunastą w południe napuściłem wody do wanny i przetransportowałem do niej nasze dzieciaki. Sytuacja wydawała się zwyczajną i nic nie zapowiadało tego, że za chwilę nastąpi jakiś bliżej nieokreślony dramat. (Pisząc to wszystko teraz chcę zaznaczyć, że cały jestem w napięciu, bo moje dzieci malują farbami i powoli przestają - oni i stolik odstawać od stanu pierwotnej nieskazitelności). Wracając do mojego wywodu... usiadłem wygodnie, jak to zwykle ma miejsce gdy dzieci się kąpią, obok nich i czuwając by wszyscy cało i zdrowo wyszli z wodnych potyczek zerkałem na przemiennie, to na nich i w ekran telefonu, czytając jakieś wiadomości. 

Nagle Klarcia wpadła w rozpacz, która stopniowo przemieniła się w atak histerii, a to wszystko wydarzyło się nie dłużej niż po trzech minutach kąpieli. Poinformowała mnie, że w wannie jest PAPROSZEK i mam go natychmiast wyciągnąć! Dodam, że paproszek był koloru czarnego i na pewno znacząco mniejszy od główki szpilki. Dostrzeżenie go w wannie pełnej wody pomiędzy zabawkami i kąpiącym się Kubusiem wydało mi się niemałym wyczynem, no ale nie po raz pierwszy mogłem się przekonać, że moja córka jest bardzo spostrzegawczym dzieckiem!!! 

I teraz następuje moment, kiedy to zostałem BOHATEREM. Przystąpiwszy do akcji ratunkowej PAPROSZKA - wcielając się w rolę ratownika - bardziej lub mniej udolnie próbowałem go wyciągnąć na powierzchnie. Po kilku razach w końcu mi się udało i zakończyłem moje zmagania sukcesem. Po tych wszystkich dramatycznych wydarzeniach, Klarcia nie była już wstanie dłużej zażywać spokojnie kąpieli i zażądała bym ją wyciągnął z wanny, pozostawiając tam swojego brata nieświadomego "powagi sytuacji". Kubuś spokojnie dalej zażywał kąpieli, bawiąc się wodnymi zabawkami. 

Chlipiąca Klarcia transportowana w kąpielowym ręczniku do pokoju powiedziała do mnie słowa, których bym się w życiu w tym momencie nie spodziewał: 
- Daddy... uratowałeś PAPROSZKA!

Zaskoczony poziomem jej wrażliwości zapytałem ją:
- Czy tata jest ratownikiem?

Klarusia chlipiąc odpowiedział:
- Jesteś ratownikiem i BOHATEREM, bo uratowałeś PAPROSZKA!!! i dodała: 
- Klarci było smutno, bo bała się o PAPROSZKA!

Niesamowita jest dziecięca wrażliwość.

Cała historia kończy się wielkim happy andem - PAPROSZEK został uratowany, Klarcia przestała być smutna, Kubuś dokończył spokojnie kąpieli bez siostry i walki o wspólne wodne zabawki, a TATA został obwołany BOHATEREM!!!

Po takich doświadczeniach zupełnie inaczej przeżywasz dzień, gdy na samym jego początku zostajesz okrzyknięty ZWYCIĘZCĄ ;)  


Komentarze

Prześlij komentarz

Warto zobaczyć

zBLOGowani.pl

Obserwatorzy