Let's GO


Od jakiegoś już czasu zbieram się by napisać coś, kilka słów, na temat podróżowania samochodem z dziećmi. Chcę się podzielić krótko naszym doświadczeniem, a że mieszkamy zagranicą, to każda wyprawa by odwiedzić rodziny czy znajomych w Polsce, wiąże się z niemałym wyzwaniem logistycznym. Dodam tylko, że mieszkamy w samym centrum Europy czyli w Brukseli. Każda podróż do Polski to dla nas około piętnaście godzin spędzonych w samochodzie. Podróżowanie z małymi dziećmi może być na prawdę przyjemne, tyle że trzeba spełniać kilka podstawowych zasad by tak się podziało. 

Musisz lubić podróżować samochodem

Tak, to pierwszy z warunków by kilkunastogodzinna droga nie była mordęgą, i gdy osiągniesz cel byś nie powiedział, że to był ostatni raz. Trzeba lubić podróże autem, one nie mogą Cię męczyć. Jeżeli jest inaczej, weź samolot, pociąg, cokolwiek innego, i nie zabijaj siebie i innych. Prowadzenie auta musi być przyjemnością, która cię relaksuje, bo stresujące zachowanie i wydarzenia w czasie tak długiej drogi z dziećmi przyjdą same. Wszystko zależy od wieku dzieci, ale im mniejsze tym więcej nieprzewidywalnych niespodzianek po drodze: wymioty, kupki w nadmiernej ilości i nieprzyjaznej konsystencji, długi niekończący się płacz dziecka, monotonne usypianie, rozlane napoje, mleko, wreszcie jedna, grająca na okrągło ulubiona piosenka twojego dziecka z kategorii "koła autobusu kręcą się",  albo "jadą, jadą misie" grana po raz setny, ponieważ to jedyny słuszny kawałek, i nie ma zgody na inny. Więc, jeżeli to wszystko ci nie przeszkadza, dasz radę to przetrzymać - ruszaj w drogę.

Zajrzyj pod maskę

Przed dłuższą trasą warto zrobić przynajmniej mały ogląd swojego auta. Ja ograniczam to do przetarcia szyb, lusterek i uzupełniam płyn do spryskiwacza. Nasze auto często przejeżdża bardzo dużo kilometrów, więc musi być sprawne i odpowiednio serwisowane. Jeżeli u ciebie jest inaczej, to by uniknąć przykrych niespodzianek związanych z autem, a nie są one specjalnie potrzebne, gdy podróżujesz z dziećmi, warto dokładniej obejrzeć swój samochód.

Gdzie to wszystko zmieścić

Pakowanie to zmora przed każdą podróżą. I choć szczęśliwie jesteśmy posiadaczami dość sporych rozmiarów auta (nie będę zdradzać marki, ponieważ jeszcze mi nie płacą za reklamę, mogę tylko dodać, że jest to samochód kombi), a do tego mamy jeszcze dodatkowy bagażnik na dachu, to prawie zawsze brakuje nam miejsca. Gdy wspominamy z Agusią czasy jak podróżowaliśmy sami, to byliśmy w stanie zmieścić się w niewielkie plecaki i wyjechać spokojnie na dwa tygodnie. Z dzieciakami tak się nie da. Zawsze jest coś do zabrania, do wywiezienia, bądź przywiezienia. Taka moja mała podpowiedź. Jeśli planujesz zakup samochodu - a zamierzasz mieć dzieci - kup jak największe auto. Później liczy się każdy centymetr, a już szczególnie, gdy mieszkasz zagranicą. My, czasami podróżowaliśmy załadowani do granic możliwości, i śmialiśmy się z siebie, że musimy wyglądać jak przysłowiowa "rumuńska rodzina" - nie obrażając oczywiście rumuńskich rodzin. Zamieszczam filmik który ukazuje jak cenny jest każdy centymetr w aucie. Kiedyś to się podróżowało!!! 


Długo, długo, długo

Taka kilkunastogodzinna podróż z dziećmi wymaga zaplanowania. Dość trudno tutaj o jakąś większą spontaniczność. Każdy musi wypracować sobie swój własny sposób wielogodzinnego przejazdu. My, mamy za sobą przynajmniej kilkanaście takich tras plus dość obszerne wypady wakacyjne - na przykład trasa z Brukseli do Dubrownika w Chorwacji - i już wiemy, że musimy wyjeżdżać wcześnie rano. Taka podróż z maluchami zaczyna się zazwyczaj dla nas około trzeciej nad ranem. To dla nas dobra pora, bo dzieciaki zazwyczaj po przetransportowaniu do auta są wstanie praktycznie zaraz zasnąć, i można całkiem sporo kilometrów przejechać rano. Nieraz nawet ponad czterysta jak dzieci mocno zasną, to ważne, gdy się ma przed sobą 1200 kilometrów do przejechania. Każdy musi znaleźć swój sposób. Niektórzy lubią prowadzić całą noc, inni tylko w czasie dnia, ja akurat lubię się przespać parę godzin w nocy i wyjechać bardzo wcześnie rano, by zdążyć dojechać przed kolejną nocą.

Odpoczywaj krótko

W czasie długiej podróży lepiej jest robić kilka, dosłownie kilka postojów, chyba że sytuacja z dzieciakami jest jakoś zaskakująca i musisz się zatrzymać. Tu trzeba być elastycznym, i pomimo planu podróży trzeba pamiętać o tym, że ma się małych pasażerów na pokładzie. My zobaczyliśmy w naszym podróżowaniu, że im szybciej uda się dojechać do celu, tym łatwiej jest z dziećmi na końcówce podróży. Częstsze postoje tylko niepotrzebnie wydłużają czas spędzony w samochodzie i niekoniecznie przynoszą - po kilkuset kilometrach - jakiś większy odpoczynek.

Zabierz dużą ilość BAJEK i słodyczy

Nam w podróżowaniu z dziećmi, pomaga niesamowicie wynalazek jakim jest tablet. Bez niego byłoby naprawdę ciężko. Nasze dzieciaki lubią bajki, piosenki, ważne jest dla nich, że coś się na ekranie rusza. To naprawdę wiele razy ratowało nam życie, gdy zmęczenie podróżą u naszych dzieci brało górę. Na Kubusia, w czasie ostatnich naszych dwóch przepraw, bardzo podziałała czekolada (wiem, wiem, że duża ilość słodyczy nie jest najlepsza dla dziecka, ale w czasie drogi chcemy przetrwać, i w miarę bezboleśnie dojechać do mety). To właśnie czekolada była dla Kubusia pocieszaczem w trudnych momentach. Jedyny minus czekoladowego szaleństwa - to dziecko, fotelik i wszystko dookoła usmarowane do granic możliwości.

My uwielbiamy samochodowe podróże z naszymi dzieciaczkami. Klarcia i Kubuś nie mieli trochę wyjścia i musieli je również polubić - i wygląda na to, że dzięki swoim rodzicom, bardzo je polubili. Muszę przyznać, że są bardzo dzielni i bez problemu wytrzymują w czasie naszych wielogodzinnych przepraw. Tak tylko jeszcze dodam dla informacji, że gdy zaczynasz podróżować z dziećmi - szczególnie małymi - wygląd i stan twojego samochodu od wewnątrz znacząco ulega zmianie. Już nigdy nie będzie tak błyszczący i pachnący w środku jak wcześniej. No, ale tak to już jest, jak się ma dzieci!!! To zdanie zawsze powtarza mi moja kochana żona, gdy z tego powodu przeżywam moje małe frustrację.

Śmiejemy się z Agusią, że w czasie tych naszych rodzinny podróży przybieramy misję i wcielamy się w rolę - Agusia stewardessy, a ja kapitana statku naziemnego - by sprostać wszystkim wymaganiom naszych dwóch słodkich PASAŻERÓW. Nie jest to prosta misja ale tak mi się przynajmniej wydaje,  że dajemy radę.

Let's GO

Komentarze

Warto zobaczyć

zBLOGowani.pl

Obserwatorzy