Potrafię


Gdyby kilka lat temu ktoś powiedział mi, że będę gotował, że to jest w ogóle możliwe żebym nauczył się tego kunsztu, śmiałbym się takiej osobie głośno w twarz, jednocześnie myśląc, że taka przygoda może przytrafić się każdemu ale nie mnie. Wydawało mi się zawsze, że jestem z tych, którzy mają problem z zagotowaniem wody na herbatę, a o jakiejś bardziej skomplikowanej czynności kulinarnej nie było żadnej mowy. Gdy zaczynaliśmy z Agusią nasze wspólne życie, zastanawialiśmy się kto z nas lepiej wkomponuje się w kuchenną przestrzeń naszego domu - bo wiadomo człowiek nie robot i zjeść coś czasami musi. Momentem, kiedy coś się w tym temacie ruszyło był nasz wspólnie zrobiony ROSÓŁ, który postanowiliśmy uwiecznić nawet na zdjęciach. Nasza radość i duma, że udało nam się ugotować pierwszy raz w życiu samemu zupę osiągnęła rozmiary euforii. Tak stopniowo zaczęliśmy odkrywać prawdę, że gotowanie nie jest wcale takie straszne i trudne jak nam się wcześniej wydawało. Początkowo gotowaliśmy wspólnie, ale z racji tego, że Agusia wychodziła niestety na cały dzień do pracy, stopniowo ja przejąłem dowodzenie w kuchni. Od tego momentu minęły ponad dwa lata i nie chce się chwalić za mocno, ale mogę powiedzieć, że znacznie się rozwinąłem w tej materii. Mało tego, gotowanie stało się moja małą pasją. Uwielbiam to robić i trochę się w tym realizuję. Lubię gotować dla swojej rodziny. Lubię wymyślać nowe potrawy. Lubię kombinować w kuchni, mieszać, dodawać, łączyć.

Kiedyś znalazłem ciekawy przepis na  bananowe placki smażone. Z racji tego, że nasza córeczka (w przeciwieństwie do synka) jest dzieckiem, dla którego jedzenie nie ma większego znaczenia i jest to jedna z ostatnich jej potrzeb, pomyślałem, że będzie to dla niej ciekawe rozwiązanie kulinarne i może uda się ją namówić na większą niż zawsze porcję obiadu. Dodam, że Klarusia bardzo lubi banany.

Kiedy skończyłem swoje dzieło jak zwykle krzyknąłem - OOOBIAAAD!!!
Zachwycony pomysłem i tym, że udało mi się go zrealizować, zapytałem siedzącą przy stole Klarusie:
- Klarciu, dobry tata obiad dla was zrobił?
- Nie dobry!!! - Usłyszałem.
- Nie dobry? Ponownie ze zdziwieniem zapytałem ją, bo naprawdę mi się wydawało, że całkiem nieźle smakuje.
- Nie dobry!!! Nie lubię!!! Nie dobry i już!!!

No cóż... obiad w moim wykonaniu nie przypadł najwyraźniej Klarusi do gustu. Jeśli chodzi o moją małą córeczkę, to mam tego pełną świadomość, że nie łatwo dogodzić jej podniebieniu. Ja jednak zbyt mocno tą całą sytuacją się nie przejąłem i nadal próbuję rozwijać w przestrzeni kuchennej. Moja kochana żona, przy każdym obiedzie mówi mi, że gotuje rewelacyjnie i to mi wystarczy, na więcej pochwał nie czekam.

Czasami szukamy szybkiego prostego pomysłu na obiad, dlatego postanowiłem dzielić się z Wami co jakiś czas moim kuchennym przepisem. W następny wpisie, otworzę nową serię na moim blogu  - "Kulinarne podboje" - gdzie będę wrzucał przepis na dobry obiad. Zachęcam do tego by w komentarzach pisać o swoich osiągnięciach kuchennych, i dodawać swoje przepisy na pyszny i ciekawy obiad. 

Komentarze

Warto zobaczyć

zBLOGowani.pl

Obserwatorzy