Więcej niż 500+

Nie wyrobiłem w sobie chyba jeszcze natury rasowego blogera, ponieważ sporo czasu upłynęło od ostatniego mojego wpisu, ale postanawiam to naprawić i bardziej się zdyscyplinować w częstotliwości wrzucania liter pisanych do sieci.


Jakiś czas temu natrafiłem na kilka artykułów, i co najgorsze, na blogach poświęconych rodzinie, ojcostwu itp., które wyliczały i mówiły najogólniej mówiąc ile kosztuję - UWAGA! - co, albo bardziej kto - DZIECKO. Nie potrafię w ogóle zrozumieć takiego sposobu myślenia. Zastanawiam się co musi czuć dziecko, które żyje w rodzinie, gdzie ojciec wylicza z dokładnością aptekarską ile kosztowało go w danym miesiącu, roku albo całym życiu. To trochę tak, jak w skeczu kabaretu Hrabi "Drugi filar", gdzie rodzice po usamodzielnieniu się swojego syna wyciągają karton paragonów i rozliczają biedaka. Link do skeczu: https://www.youtube.com/watch?v=BAO8whLT72w. Nie chcę nikogo sądzić i stawiać twierdzeń, że ktoś jest dobrym czy złym rodzicem, ale myślenie, że dziecko kosztuje jest ekstremalnie egoistycznym podejściem do życia. Zawsze myślałem, że życie drugiego człowieka, a już szczególnie, gdy idzie o naszą pociechę jest czymś bezcennym. Jest czymś czego nie da się przeliczyć na żadną walutę tego świata i to nawet po najlepszym rynkowym kursie. To trochę jak w reklamie MasterCard, że są rzeczy bezcenne a resztę możemy po prostu kupić. https://www.youtube.com/watch?v=W7TWQ01lnq0
Kiedy tak próbowałem sobie przeanalizować ile tak naprawdę kosztuje dziecko to zobaczyłem, że kosztuje ono tylko naszą MIŁOŚĆ i ani grosza więcej. Już widzę jak zjada mnie całe mnóstwo rozwścieczonych analityków, którzy nie zgadzają się z moją tezą bo przecież dziecko to również wydatki w wymiarze materialnym.

Mam dwójkę małych dzieci (na razie) i mam nadzieję, że będzie ich jeszcze więcej. Klarcia ma prawie trzy lata, a Kubuś półtora roku i choć systematycznie prowadzę nasz rodzinny budżet od ponad trzech lat to nigdy nie przeszło mi nawet przez myśl by w aplikacji, w której zapisuję nasze wszystkie rodzinne dochody i wydatki stworzyć kategorię "DZIECKO WYDATEK".
Nie wiem jak poczułaby się Twoja żona gdybyś na koniec roku przyszedł do niej i powiedział: "Kochanie kosztowałaś mnie w ostatnim roku 12524 złote, z czego 846 złotych wydałem na kwiaty dla Ciebie. Jesteś sporym obciążeniem dla naszego rodzinnego budżetu. W przyszłym roku czekają Cię znaczne cięcia kosztów czyli po prostu oszczędności". Myślę że po zakończeniu twojego wywodu, ręka żony wylądowała by na twojej twarzy. Sam pewnie też nie chciałbyś by ktoś Cię wyliczał ile ty go kosztujesz. Przeraziło mnie to, gdy czytałem artykuł jak jeden ojciec był dumny z tego, że w ciągu ostatniego roku nie wydał na swoje dzieci ani grosza i tylko spisywał to co dostały od innych. Według mnie takie podejście jest skrajnie nieludzkie.

Współczesny człowiek, jak chyba nigdy w historii, próbuje wszystko przeliczyć na pieniądze. Ciągle ucieka przed stratą podążając za zyskiem. Jest to całkiem normalne i w wielu przestrzeniach mojego życia myślę podobnie. Jednak jest jedna płaszczyzna, która wyłączona jest z tego rozrachunku - to DZIECKO. Nie oznacza to że mamy spełniać wszystkie zachcianki naszych pociech, każdy ich kaprys, bo to byłoby niewychowawcze i myślę że niemożliwe, a nawet niedobre dla naszego dziecka. Gdy jednak nasze pociecha ma jakąś potrzebę, najzwyklejszą codzienną, typu pampers, mleko, ciuchy, zabawki, później szkoła i wszystko to co jest do życia potrzebne, to mogę dać to swojemu dziecku z miłości nie gromadząc paragonów w celu późniejszego rozliczenia.

Dzieci to najlepsza inwestycja jak mi się przytrafiła w moim życiu i życiu mojej żony. Ekstremalnie uczą nas Miłości, i leczą z egoizmu, a do tego wszystkiego odkąd się pojawiły, niesamowicie zmieniły się okoliczności naszego życia, a co ciekawe, także stan naszego konta znacznie się pomnożył. Kiedyś ktoś powiedział mi że Pan Bóg daje pieniądze na każde dziecko i odkąd mam dzieci, to przekonałem się że jest to prawda. Dostaliśmy z żoną dużo lepsze prace za większe pieniądze i to wszystko w momencie gdy na świecie pojawiła się Klarcia, a później Kubuś. Pewnie, że się baliśmy w tamtym czasie bo było wiele niewiadomych, jednak głęboko pod skóra czuliśmy, że się uda, że dziecko to najlepsza inwestycja.

Jak stałem się człowiekiem, który dzisiaj ma pieniądze? Zwyczajnie zafundowałem sobie z moją żona dziecko, potem drugie, a okoliczności życia tak się poukładały, że zamiast stracić, i jak to dzisiaj niektórzy mówią, że nie mogą pozwolić sobie na kolejne dziecko bo ich na nie nie stać, ja stałem się człowiekiem bogatszym właśnie dzięki temu, że mam dzieci. Nazywam to EKONOMIĄ IRRACJONALNĄ ponieważ działa to zupełnie odwrotnie niż normalnie, zyskujesz dlatego że godzisz się na stratę.  Może dlatego w mojej głowie i głowie mojej żony rysuje się pomysł by zafundować sobie kolejne "BOGACTWO" w naszym życiu. To czego jedynie się obawiamy to, to że będziemy trochę bardziej zmęczeni i jeszcze ciągle długo niewyspani.



Komentarze

Warto zobaczyć

zBLOGowani.pl

Obserwatorzy