Jedziemy do rybek?


Staramy się z Agusią, wychowując nasze dzieci, mówić im zawsze prawdę. Dużo mówi się o zaufaniu dziecka do rodzica - jakie to jest ważne, jak bardzo buduje relacje. Zastanawialiśmy się jak postępować by zdobyć takie zaufanie. Wiemy, że "czym skorupka za młodu... tym na starość trąca", dlatego już od początku pracujemy nad tą materią. Bardzo byśmy chcieli, by nasze dzieci nigdy nie bały się do nas przyjść i porozmawiać na najtrudniejsze tematy. Bardzo byśmy chcieli, by mówiły nam zawsze prawdę, choćby była najgorsza. Żeby było tak w przyszłości, staramy się ich nie oszukiwać i jeżeli dajemy im jakieś słowo, coś obiecujemy, to pomimo że czasami nie jest to proste, robimy wszystko by słowa dotrzymać - ale o tym za chwilę. Dzieci to najlepsi obserwatorzy - doskonale to widzę. Klarcia zaskakuje mnie swoją zdolnością zapamiętywania. Rewelacyjnie zapamiętuje różne osoby, wydarzenia, sytuacje i miejsca z nimi związane. Wiem, że Kubuś z Klarusią prawdomówności uczą się najpierw od nas - mamy z Agusią tego ogromną świadomość. Widzę jak dziecko szybko przechodzi z etapu, że jeszcze niewiele rozumie, do momentu, że rozumie już bardzo dużo, a nawet więcej niż nam się czasami wydaje. 

Nasze dzieci bardzo lubią zwierzęta. To pewnie żadna nowość, generalnie dzieci lubią zwierzaki. Z racji tego, że mamy w domu dwa ZEBERKI co jakiś czas odwiedzamy sklep zoologiczny. Nasze dzieciaki uwielbiają tam jeździć. Kiedy tam jesteśmy, dosłownie przyklejają się do akwariów z rybkami, zachwycają się generalnie nad wszystkim co się tam rusza i ma w sobie pierwiastek życia. Czasami z Agusią mówimy sobie, że pewnie sprzedawcy, gdy nas widzą to ogarnia ich wściekłość, bo po każdej wizycie naszych dzieci czeka ich akcja związana z czyszczeniem szyb akwaryjnych. Jednak skoro jeszcze nigdy nie zwrócili nam na to uwagi, to pozwalamy naszym dzieciom na swobodne i bezstresowe podziwianie i oglądanie żyjącego tam zwierzyńca. Kiedyś by Klarcia szybciej się ubrała, i dała namówić w ogóle na wyjście z domu (a potrzeba była nagła bo Kubuś miał umówioną wizytę u lekarza) obiecaliśmy jej że pojedziemy do naszego ulubionego sklepu pooglądać rybki i inne zwierzaki. Wracając od pani doktor zahaczyliśmy jeszcze by zrobić zakupy, a że było już naprawdę późno, postanowiliśmy z Agusią kupić dzieciom coś słodkiego, by uniknąć tematu ewentualnej wizyty w sklepie ZOO. Nie zawsze jesteśmy idealnymi rodzicami i chcieliśmy pójść na skróty, by szybko znaleźć się w domu. Wszystko szło zgodnie z naszym niechlubnym planem. Dzieci objadały się w aucie słodyczami do momentu, aż znaleźliśmy się jedno skrzyżowanie przed naszym domem. Wtedy nasz bystra córeczka, która doskonale orientuje się w topografii tej części miasta, zorientowała się, że jej rodzice coś kombinują i zadała to najmniej upragnione przez nas pytanie:
- Jedziemy do rybek...? 
Po czym zapanowała w aucie dość długa cisza... przerwana ponownym komunikatem, teraz już bardziej w formie żądania:
- Do rybek chcę!!!
Spojrzeliśmy wymownie z Agusią na siebie i dłużej nie zastanawiając się wrzuciłem lewy kierunkowskaz, zmieniłem pas i pojechaliśmy w kierunku "danej wcześniej obietnicy"....

Taka moja mała rada na przyszłość dla wszystkich rodziców którzy dają słowo swoim dzieciom: nie warto za bardzo kombinować, bo musisz później tylko przejechać więcej kilometrów!!! 

Komentarze

Warto zobaczyć

zBLOGowani.pl

Obserwatorzy